~ bbb   Porównując festyny w Dylach i Tereszpolu z Dniami Biłgoraja widać, że organizator Dni Biłgoraj (BCK) nic przez ostatnie lata się nie nauczył.
Prawda jest taka, że 90% mieszkańców Biłgoraju to ludzie dość prości (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i nie interesuje ich zbytnio ambitniejsza muzyka czy ogólnie sztuka, chcieli by na taką imprezę przyjść wypić piwko ze znajomymi, posłuchać i pobawić się przy skocznej prostej muzyce.
Dziś takie disco polo na przykład ma swój "renesans". W Warszawie, czy Katowicach na imprezach plenerowych jest taka muzyka i są tłumy.
.
BCK jednak na siłę wciska ciągle mieszkańcom "kulturę wyższą".
Są w ciągu roku: turnieje recytatorskie, poezja śpiewana, piosenka autorska, ambitniejsze koncerty niszowych muzyków, sztuki teatralne, chóry, orkiestry, koncerty cecyliańskie, etc.
O.k. to potrzebne i ma swoje grono odbiorców, ale na takie DNi Biłgoraj trzeba by zrobić coś co ściągnie tłumy ludzi, gdzie można się pobwaić często do prostej wręcz odmóżdżającej muzyki, to też potrzebne.
.
W ostatnich latach widać wyraźnie, że mieszkańcy "głosują nogami" i w ciągu najważniejszej imprezy w roku większość wybiera konkurencyjne w sąsiednich miejscowościach.
Coś tu jest nie tak. Powinno być odwrotnie jak kiedyś bywało, że to Dni Biłgoraja były konkurencją dla innych imprez i ściągały publiczność z całej okolicy.