Zgodnie z tradycją, ozdoby w naszych domach zdejmuje się najpóźniej 40 dni po Bożym Narodzeniu, 2 lutego. Tego dnia Kościół Katolicki obchodzi Święto Ofiarowania Pańskiego, znane w Polsce jako Święto Matki Boskiej Gromnicznej. Czyżby w Biłgoraju rozpoczęto nowe zwyczaje?
O to, dlaczego dekoracje nie zostały zdjęte, zapytaliśmy wiceburmistrza Biłgoraja Michała Deca. - Wiszą, ale nie świecą. Są wyłączone z iluminacji. Koszt demontażu i montażu takich ozdób to 10 tys. zł. Trzeba opłacić samochód, zwyżkę i pracę ludzi. Do tego dochodzą koszty zakupów taśmy, uchwytów, które w trakcie tych prac ulegają zniszczeniu. W ramach oszczędności nie ponosimy tego wydatku. Zwłaszcza, że ozdoby są odporne na działanie czynników atmosferycznych - wyjaśnia wiceburmistz w rozmowie z Gazetą Biłgorajską.
Skala wydatków przeznaczanych na świąteczne ozdoby, różni się w zależności od wielkości miasta. Większe starają się nie tylko ozdobić choinki, czy ulice, ale zakupują iluminacje świetlne na główne budynki miasta. Ozdoby mają tworzyć nastrój wyjątkowego czasu świąt, ale i skłonić ludzi do wyjścia z domu. Ozdabianie miast cieszy się taką popularnością, że powstał nawet konkurs "Na Najlepiej Oświetloną Gminę i Miasto".
Biłgorajskie dekoracje wielkiego wrażenia nie robią, zwłaszcza wiosną czy latem. Mało który z przechodniów zauważa, że nie zostały zdjęte.
- Jest to praktyka wielu miast w Polsce i Biłgoraj nie jest w tych działaniach odosobniony - dodaje burmistrz Dec.
Tak więc gwiazdki, choineczki, dzwoneczki zawieszone na słupach, zostaną z nami przez wiosnę, lato, jesień, aż do następnych Świąt Bożego Narodzenia.