Sprawa sięga 2008 roku, kiedy 21-letni wówczas Jarek Ostasz wyszedł z domu. Było to dokładnie 25 września. Jak powiedział rodzicom, wybrał się z kolegami na piwo. To był ostatni raz, gdy rodzina widziała chłopaka żywego. Nie wrócił już do domu.
Zaniepokojeni rodzice zorganizowali poszukiwania, w których udział brali nie tylko policjanci i strażacy, ale również mieszkańcy miejscowości i znajomi, wtedy jeszcze zaginionego Jarka. Akcja nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Nie odnaleziono młodego człowieka. Dopiero po trzech tygodniach od zaginięcia odnaleziono zwłoki chłopaka. W stanie daleko posuniętego rozkładu znajdowały się w Tanwi w miejscowości Szostaki. Przeprowadzona sekcja zwłok nie dała odpowiedzi na pytanie o datę śmierci. Ustalono jedynie, że jej przyczyną było utonięcie. Prokuratura z powodu braku wystarczających dowodów na udział w tragedii osób trzecich, umorzyła śledztwo.
Rodzice chłopaka nie zgadzając się z tą decyzją, postanowili dalej drążyć temat. Zwrócili się do znanej dziennikarki, Elżbiety Jaworowicz, z prośbą o pomoc w ustaleniu okoliczności i prawdziwych przyczyn śmierci ich syna. Ta nie pozostała obojętna i wraz z ekipą telewizyjna odwiedziła, wiosną tego roku, Pisklaki. Nagranie w studio w Warszawie, w którym wzięła udział rodzina Ostaszów, odbyło się 5 lipca.