Wszystko wskazywało na to, że zaplanowane na 23 maja derby pomiędzy Victorią, a Olimpiakosem nie zostaną rozegrane w pierwotnym terminie. Gwałtowne ulewy, które nawiedziły Polskę w ostatnich tygodniach nie ominęły także Łukowej i mało kto wierzył, że murawa boiska Victorii, przez wiele dni zalana wodą, będzie nadawała się do użytku w dniu meczu. Aura okazała się być jednak łaskawa i murawę udało się doprowadzić do stanu używalności. Po fatalnej rundzie jesiennej łukowianie byli już skazywani na degradację, jednak dobra praca wykonana zimą przez Marcina Szoździńskiego procentuje w rundzie rewanżowej. Seria czterech spotkań bez porażki mogła budzić respekt u zawodników z Tarnogrodu, bowiem zawodnicy Olimpiakosu, w przeciwieństwie do swoich niedzielnych rywali, wiosną zawodzą na całej linii. Co ciekawe niedzielną konfrontację z większym animuszem rozpoczęli goście. Od pierwszego gwizdka arbitra aktywny w linii ataku był Łukasz Karpik, który kilkakrotnie urywał się defensorom gospodarzy. Gospodarze z powracającym do składu, grającym trenerem Marcinem Szoździńskim także mieli swoje okazje do zdobycia gola, ale w pierwszych dwóch kwadransach ta sztuka nie udała się żadnemu zespołowi. Dopiero w 35 minucie pięknym uderzeniem z dystansu popisał się aktywny Karpik, nie dając żadnych szans Piotrowi Wawrzusiszynowi. Radość przyjezdnych nie trwała zbyt długo. Niecałe 120 sekund później piłkę z siatki musiał wyjmować Piotr Borowski, a autorem wyrównującego trafienia był Piotr Paluch. Wynik remisowy utrzymał się do zakończenia pierwszej części gry.
Kibice mieli nadzieję, że po zmianie stron zobaczą kolejne bramki. Niestety ani piłkarze Victorii, ani też grace Olimpiakosu nie potrafili rozstrzygnąć losów meczu na swoją korzyść. Więcej bramek już nie padło, co pozostawiło duży niedosyt w obu ekipach. - Liczyliśmy po cichu na wygraną i w drugiej połowie mogliśmy się pokusić o kolejne trafienia. Jednak równie dobrze pełną pulę zgarnąć mogli nasi rywale, jednakże na całe szczęście oni też nie potrafili wykorzystać okazji które sobie stworzyli. Szkoda, że nie udało nam się wygrać, bo w sytuacji gdy swoje spotkania wygrały zespoły Cosmosu i Tanwi nasze położenie w tabeli trochę się skomplikowało. W żadnym wypadku nie składamy broni. Zostało jeszcze sześć kolejek i wierzę, że uda nam się osiągnąć zamierzony cel - mówił po zakończeniu meczu szkoleniowiec miejscowych. Z postawy swojej drużyny mógł być także zadowolony trener Mariusz Dolecki. - Derbowe pojedynki z Victorią zawsze mają swoje podteksty. Los sprawił, że akurat w tym sezonie oba zespoły walczą o utrzymanie, tak więc wygrana przydałaby się zarówno nam, jak i piłkarzom Victorii. Wynik remisowy nie krzywdzi żadnej drużyny, aczkolwiek analizując nasze ostatnie mecze to dzisiejsza postawa moich piłkarzy napawa optymizmem w kontekście kolejnych ciężkich pojedynków, jakie przed nami w najbliższej przyszłości - skwitował szkoleniowiec Olimpiakosu.
Victoria Łukowa-Chmielek - Olimpiakos Tarnogród 1:1 (1:1)
Bramki: Paluch 37' - Karpik 35'.
Victoria: Wawrzusiszyn - Szostak, Góra (23 Goch), Świderek, Paluch (83 Mojak), Kozyra, Leniart (75 Grzyb), Rymarz. Stelmach, Robak, Szoździński (46 Syty).
Olimpiakos: Borowski - Chamot (81 Paczos), Czerw, E. Granda, Grelak, Przytuła (55 Wojda), Baran, M. Dołęcki, R. Granda ( 63 L. Dołęcki), Karpik.
Żółte kartki: Karpik.
Sędziował: Robert Kędziora