W październiku 2015 roku, będąca w 6 miesiącu ciąży mieszkanka Biłgoraja, poczuła się źle i trafiła na oddział ginekologiczno-położniczy biłgorajskiego szpitala. Na drugi dzień została w trybie ratunkowym przetransportowana do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie. Niestety tego samego dnia zmarła podczas porodu naturalnego. Wcześniak przeżył i trafił pod opiekę lekarzy. Jednak w pięć tygodni później dziecko także zmarło.
Śledczy - początkowo Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ, a następnie Prokuratury Okręgowej w Lublinie - badali na wniosek męża zmarłej, czy lekarze z Biłgoraja i Lublina narazili na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz spowodowali nieumyślną śmierci obojga pacjentów.
Prowadzone prawie dwa lata śledztwo zostało umorzone. - Prokurator umorzył postępowanie, gdyż nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego. Umarzając postępowanie powołuje się głównie na opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej - informuje prokurator Agnieszka Kępka rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Biegli dopatrzyli się pewnych nieprawidłowości w postępowaniu lekarzy z biłgorajskiego szpitala. Ich zdaniem powinni oni zdecydować o przetransportowaniu pacjentki do Lublina dzień wcześniej. Jednak nie można udowodnić, że zaistniał związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy późnym przetransportowaniem, a śmiercią pacjentki. Zdaniem biegłych, ze względu na ciężki stan pacjentki i trudny przebieg porodu, nie można założyć, że przy wcześniejszym przetransportowaniu pacjentka przeżyłaby poród.
- Odnośnie postępowania lekarzy w SPSK nr 4 w Lublinie biegli stwierdzili, że było ono prawidłowe. Zarówno wobec matki, jak również dziecka. Wszystkie możliwe procedury medyczne zostały wdrożone, natomiast ze względu na ciężki stan pacjentki nie udało się jej uratować. Podobnie było w przypadku urodzonego przedwcześnie dziecka - mówi prokurator Agnieszka Kępka.
Na decyzję prokuratury wpłynęło zażalenie. Zostanie ono rozpatrzone przez sąd.