W ubiegłym roku biłgorajski ZUS zweryfikował prawie 9,5 tys. zwolnień lekarskich. Po pierwsze inspektorzy sprawdzali, czy chory prawidłowo wykorzystuje czas zwolnienia. Okazało się, że 141 osób pracowało zamiast skupić się na dochodzeniu do zdrowia. Każda z nich musiała zwrócić świadczenia chorobowe za cały okres kontrolowanego zwolnienia. - ZUS sprawdza w ten sposób prowadzących własne firmy i zatrudnionych w zakładach pracy, które zgłaszają do ubezpieczeń do 20 osób. Więksi pracodawcy samodzielnie realizują taką kontrolę wobec swoich pracowników - wyjaśnia Aneta Kurylak, naczelnik Wydziału Zasiłków z biłgorajskiego ZUS.
Drugi rodzaj kontroli prowadzą lekarze orzecznicy ZUS. Sprawdzają, czy w dniu badania pacjent jest niezdolny do pracy. Jeśli może już wrócić do swoich obowiązków, to lekarz skraca zwolnienie. W takim przypadku ubezpieczony zachowuje prawo do zasiłku tylko do dnia badania. W ubiegłym roku trzeba było skrócić 176 zwolnień mieszkańców regionu.
Skutek obu tych kontroli to prawie 294 tys. złotych, które zostały w funduszu chorobowym na świadczenia dla tych, którym się należą. Dodatkowe "oszczędności" przyniosło również obniżanie zasiłku osobom, które spóźniły się z dostarczeniem zwolnienia do pracodawcy lub do ZUS. Zgodnie z prawem chory ma na to siedem dni. Ponad 440 osób przekroczyło termin. Z tego powodu ich świadczenia zmniejszyły się o 29,5 tys. zł.