Fot. PAP/L.Szymański
W środę obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych".
"To jest nie tylko ogromny sukces działalności naukowej, edukacyjnej Instytutu Pamięci Narodowej, ale przede wszystkim dziesiątek, jeżeli nie setek społecznych inicjatyw w całej Polsce, których celem jest oddanie hołdu pokoleniom, które rozpoczęło walkę w czasie II wojny światowej, niektórzy poszli na front już w 1939 roku, działali w strukturach konspiracyjnych od Związku Walki Zbrojnej po Armię Krajową, podziemie narodowe, Bataliony Chłopskie, a po 1945 roku nie pogodzili się ze zniewoleniem komunistycznym, z tym, że Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów, zdradzona w Jałcie" - powiedział prezes IPN w radiowych "Sygnałach Dnia".
Pytany o to, czy z żołnierzy antykomunistycznego podziemia łatwo schodzi piętno bycia bandytą, odpowiedział: "Do dzisiaj jeszcze w wielu środowiskach i w wielu miejscach, prawda o nich bardzo trudno się przebija, o wartościach w imię, których walczyli".
Szarek przypomniał, że Żołnierze Wyklęci "byli bardzo groźni dla systemu komunistycznego", bo "jak zniszczyć taką legendę jak gen. Fieldorf +Nil+" - argumentował prezes IPN.
Podkreślił, że "Wyklętym" nie można było niczego zarzucić - mieli wielki autorytet oraz pięć lat walki z okupacją niemiecką, a część z nich również z sowiecką na Kresach Wschodnich. "Trzeba było zabić ich legendę" - dodał Szarek.
"Pamiętajmy, że przez kilkadziesiąt lat oni byli mordowani przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, ale był jak gdyby drugi proces ich wyklinania właśnie, skazywania na śmierć cywilną, tworzenia z nich bandytów" - zwrócił uwagę prezes IPN.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
mp/Kurier PAP