Fot. PAP/A.Grygiel
"Liczę na to, że decyzja w sprawie opuszczenia przeze mnie szpitala zapadnie w ciągu kilku dni" - powiedziała. Pytana o stan zdrowia powiedziała: "czuję się naprawdę dobrze, to nie są poważne obrażenia; może dlatego, że dobrze zadziałały pasy bezpieczeństwa" - relacjonowała.
Po wypadku w Oświęcimiu i badaniach w tamtejszym szpitalu premier Beata Szydło została w piątek wieczorem przetransportowana śmigłowcem do WIM w Warszawie. Ranni zostali też dwaj funkcjonariusze BOR. Auto szefowej rządu, by uniknąć zderzenia z samochodem osobowym, wpadło na drzewo.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział PAP w piatek, że szefowej rządu nie stało się nic poważnie zagrażającego jej zdrowiu i życiu, a obrażenia to głównie stłuczenia i otarcia związane z tym, że premier miała zapięte pasy.
"Było uderzenie, w związku z tym automatycznie to uderzenie wywarło określony wpływ na panią premier. Między innymi z tego powodu, że pani premier była zapięta w pasy, jest obolała" - powiedział Bochenek.
Wicedyrektor szpitala w Oświęcimiu Andrzej Jakubowski powiedział w piątek, że decyzja o przewiezieniu Szydło do Warszawy została podjęta w porozumieniu z nią, a także ze względów medycznych i logistycznych.
Do wypadku doszło w piątek ok. godz. 18.30 w Oświęcimiu. Rządowa kolumna trzech samochodów na sygnale, w której pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i zderzył się z autem szefowej rządu, które uderzyło w drzewo. W sobotę kierowca seicento usłyszał zarzut spowodowania wypadku. Sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Krakowie.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
mp/kkż/Kurier PAP