Fot. PAP/L.Muszyński.jpg
Zastępca dowódcy wojsk USA w Europie gen. broni Timothy Ray przypomniał, że pierwszą odpowiedzią na rosyjską agresję na Ukrainę było "wysłanie wyraźnego sygnału tu w regionie - szybkie wysłanie pododdziału lotniczego i zwiększenie liczby myśliwców". Podkreślił, że przebywając w Polsce, spotkał się z wieloma wyrazami wdzięczności za szybką amerykańską reakcję.
"Po wydarzeniach 2014 r. transatlantyckie deklaracje ze szczytów w Walii i Warszawie pokazały nierozerwalność i jedność sojuszu w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Te wydarzenia skłoniły nas do podjęcia zobowiązań i planów zbudowania potencjału obrony i odstraszania w Europie" - mówił Ray. "Nasililiśmy nasze działania na lądzie, morzu i w powietrzu w całym regionie w ramach operacji Atlantic Resolve" - przypomniał
"To początek naszej ciągłej obecności; dobrze mieć znowu siły pancerne w Europie. Rozumiemy was i dlatego tutaj jesteśmy" - zapewnił.
Dodał, że dowództwo amerykańskich sił w Europie zobowiązuje się do zapewnienia potencjału reagowania w skali regionu, czego zasadniczą częścią jest rozmieszczenie kilku tysięcy żołnierzy pancernej brygadowej grupy bojowej, których wesprą siły lotnictwa, środki kosmiczne i w cyberprzestrzeni. "Za obecnymi tutaj strażnikami wolności stoją całe amerykańskie siły zbrojne" - zadeklarował.
Podkreślił znaczenie sojuszniczego współdziałania, wymiany danych i doświadczeń oraz utrzymania integralności terytorialnej NATO. "To najskuteczniejszy sojusz obronny w historii, cieszę się, że jesteśmy w jednym zespole, ale żaden kraj nie jest w stanie zwalczać globalnych zagrożeń w pojedynkę" - zaznaczył.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
mp/Kurier PAP