Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok Sądu I instancji zasądzający 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz 5 tys. zł odszkodowania za dyskryminację tamtejszej sekretarz gminy Beaty Kuśmierczyk oraz nakazujący opublikowanie na stronie urzędu gminy przeprosin za naruszenie jej dóbr osobistych.
"Powyższy wyrok nie jest jedyny" - podkreśla radczyni prawna Katarzyna Bogatko z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, które stało w sądzie po stronie zwolnionej sekretarz.
"Już wcześniej, bowiem sądy podkreślały, iż rozwiązanie stosunku pracy z sekretarzem, że względu na jego przekonania polityczne jest niedopuszczalne. Zdaniem sądów, gdyby ustawodawca chciał umożliwić szefom jednostek swobodne dokonywanie zmiany sekretarza np. tylko, dlatego, że współpracował z ich poprzednikiem (oponentem politycznym), to stosunek pracy sekretarza byłby nawiązywany na podstawie powołania albo sekretarz odchodziłby razem ze swoim szefem na podobnych zasadach jak asystenci i doradcy" - komentuje prawniczka.
I dodaje, że jest wręcz przeciwnie - sądy zwracają uwagę, że ustawodawca "zamierzał wprowadzić rozwiązanie prawne zapewniające osobom zajmującym te stanowiska stabilność, aby zapewnić ciągłość administracji samorządowej" (wyrok Sądu Okręgowego w Suwałkach, III Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, w sprawie o sygn. akt III Pa 19/16, Pz 7/16).
W przypadku Stawiszyna, zwolniona sekretarz - jak wynika z materiałów sądowych - (zatrudniona też na stanowisku inspektora) pracowała w urzędzie od 1986 r. na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony. W 2007 r. uchwałą Rady Miejskiej powołana została na stanowisko Sekretarza Gminy i Miasta Stawiszyn.
Po wyborach samorządowych z 2014 r. w urzędzie zmienił się burmistrz po czym ówczesną sekretarz zwolniono zarówno ze stanowiska sekretarza jak i inspektora. Wśród wskazanych przyczyn były m.in. brak zaufania pracodawcy do powódki oraz brak należytej współpracy pomiędzy sekretarzem i burmistrzem.
Sekretarz odwołała się wówczas do sądu, a ten stwierdził, że zwolnienia było nieuzasadnione i zasądził łącznie ponad 30 tys. zł odszkodowania. Sąd w dwóch instancjach nie uwzględnił jednak żądania przywrócenia powódki na stanowisko sekretarza gminy.
W kolejnym pozwie zwolniona sekretarz zarzuciła pracodawcy naruszenie zasady równego traktowania w zatrudnieniu i dyskryminację za co domagała się 50 tys. zł odszkodowania i pisemnych przeprosin na stronie urzędu gminy. Według zwolnionej sekretarz, od momentu pojawienia się w 2014 r. w urzędzie nowej burmistrz, uporczywie utrudniano jej świadczenie pracy, stwarzano wokół niej "wrogą i poniżającą atmosferę", pomijano przy przyznawaniu świadczeń pieniężnych, czy kierowaniu na szkolenia.
W ocenie powódki, "dyskryminacja miała charakter polityczny" i motywowana była negatywnie postrzeganą współpracą sekretarz z byłym burmistrzem.
Urząd gminy wnosił o oddalenie powództwa jednak sąd I instancji - Sąd Okręgowy w Kaliszu "dopatrzył się w działaniu pozwanego pracodawcy naruszenia zakazu dyskryminacji w odniesieniu do powódki ze względu na przypisywane jej przekonania polityczne". Zasądził 20 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych; przyznał też 5 tys. zł odszkodowania.
Jak stwierdzono w uzasadnieniu orzeczenia I instancji, "rozwiązanie stosunku pracy z powódką na stanowisku sekretarza urzędu nastąpiło z powodu utraty zaufania do powódki, która to utrata zaufania wiązała się z okolicznością, iż powódka była lojalna wobec poprzedniego burmistrza, współpracowała z nim i realizowała zadania wynikające z polityki poprzedniego burmistrza". "Powódka jako sekretarz urzędu, nie otrzymała szansy, aby wykazać lojalność wobec nowego burmistrza (...) - stwierdził sąd I instancji.
"Sposób potraktowania powódki, osoby z 30-letnim stażem pracy, a w szczególności w odstępie kilku miesięcy, ponowne rozwiązanie z nią stosunku pracy na stanowisku, które poprzednio przed objęciem stanowiska sekretarza urzędu zajmowała, bez próby przeniesienia powódki na inne stanowisko, nosi cechy dyskryminacji w zatrudnieniu" - głosiło ponadto orzeczenie.
"Zasadny jest zawarty w pozwie zarzut molestowania i naruszenia przez pozwanego dobra osobistego powódki, jakim jest godność pracownicza" - głosiło orzeczenie.
Jak powiedziała PAP radczyni prawna Katarzyna Bogatko, Sąd Apelacyjny w Łodzi rozpatrując apelację w tej sprawie utrzymał w mocy wyrok I instancji w części zadośćuczynienia za dyskryminację, utrzymał też w mocy nakaz opublikowania na stronie urzędu gminy przeprosin za naruszenie dób osobistych. Sąd zwrócił natomiast do ponownego rozpoznania kwestię odszkodowania za straty materialne.
Burmistrz Stawiszyna Justyna Urbaniak w oświadczeniu przekazanym Serwisowi Samorządowemu PAP nie chciała odnieść się do wyroku tłumacząc, że "na obecnym etapie" jest na to za wcześnie.
"W związku z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Łodzi nakazującemu Urzędowi Gminy i Miasta Stawiszyn przeprosić powódkę informuję, że złożony został wniosek o przesłanie wyroku wraz z uzasadnieniem. Urząd nie zgadza się z treścią wyroku i dlatego rozważane jest złożenie skargi kasacyjnej od wyroku wraz z wnioskiem o jego wstrzymanie" - głosi przekazane oświadczenie.
"Stosownie do art. 388 Kodeksu postępowania cywilnego w razie wniesienia skargi kasacyjnej, gdyby na skutek wykonania orzeczenia stronie mogła być wyrządzona niepowetowana szkoda, sąd drugiej instancji może wstrzymać wykonanie zaskarżonego orzeczenia do czasu ukończenia postępowania kasacyjnego lub uzależnić wykonanie tego orzeczenia - a w razie oddalenia apelacji także orzeczenia sądu pierwszej instancji - od złożenia przez powoda stosownego zabezpieczenia" - brzmi stanowisko burmistrz Stawiszyna.
js/