Program przedstawił w czwartek na Forum Ekonomicznym w Krynicy minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, który podkreślał, że Polska ma jednocześnie problemy z cyklicznymi suszami i powodziami oraz jeden z najniższych współczynników retencji w UE - gromadzi 6,5 proc. zasobów wodnych (odpływu rzek i wód deszczowych oraz roztopowych).
- Mamy pełne podstawy, aby go zwiększyć do 15 proc. - ocenił minister. Zaznaczył jednocześnie, że zwiększenie retencji jest konieczne dla powodzenia innego strategicznego programu rządu - czyli rozwoju żeglugi śródlądowej.
Jak powiedział minister, plan zakłada omówienie elementów planu z samorządami do końca tego roku, aby w przyszłym nadać Planowi Rozwoju Retencji status programu wieloletniego i zapewnić mu finansowanie. Pozwoli to m.in. występować o finansowanie z funduszy UE na następną perspektywę budżetową.
- Kumulujemy w planie retencji wszystkie rozwiązania: zbiorniki duże i małe, sztuczne i naturalne, dużą i małą retencję, meliorację itd. - tłumaczył Gróbarczyk. Koszt całego programu wstępnie oszacował na 12 mld zł.
Jak zauważył prezes Wód Polskich Przemysław Daca, straty po ostatniej większej powodzi z 2010 r. wyniosły prawie 13 mld zł, a rachunki po przyborach wód z lipca tego roku to ok. 100 mln zł. Tymczasem w innych regionach mamy suszę, po której straty nie są jeszcze do końca oszacowane. - I na pewno będzie następna powódź i susza również - dodał Daca. - Na statystycznego Europejczyka przypada trzy razy więcej wody niż na Polaka, a w tym roku - nawet cztery razy więcej. Bardzo dużo wód opadowych bezpowrotnie nam ucieka. Mamy więc bardzo duże możliwości zatrzymania wody.
Prezes Wód Polskich podkreślał, że zbiorniki retencyjne są w różnym zarządzie, samorządy mają różne plany, cała sztuka polega na tym, aby zidentyfikować planowane i niezbędne inwestycje, pogrupować w priorytety i je realizować.
Przypomniał, że z dużych inwestycji planowane są dwa większe zbiorniki, trwa budowa dwóch stopni na Odrze, a niedługo ruszy budowa stopnia Siarzewo na Wiśle poniżej Włocławka.
Obieg wody jest szybszy niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu i trzeba to zmienić - wyjaśniała Małgorzata Bogucka-Szymalska z MGMiŻŚ. - Musimy odwrócić procesy polegające na odwodnieniu terenu, zatrzymanie wody jest najważniejsze.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP