Olbrycht odniósł się w ten sposób do słów Oettingera, który powiedział w czwartek, że trzeba zaakceptować cięcia w polityce spójności na poziomie "mniej niż 10 proc., bliżej 5 proc."
"Uważamy, że nie wystarczy powiedzieć 5 proc., przy całym szacunku dla pana komisarza, który jest +przyjacielem spójności+. Sformułowanie +tniemy 5 proc.+ na dziś nas nie zadowala. Uważamy, że spójność powinna być utrzymana na dzisiejszym poziomie" ? zaznaczył Olbrycht.
Jak dodał, w takiej sytuacji Parlament Europejski pyta też o szczegóły. "Gdzie jest punkt wyjścia? W jakich cenach się obracamy? W stosunku do czego jest to 5 proc.? Czy w stosunku do tego, co jest dzisiaj, z Brytyjczykami, czy w stosunku do tego, co będzie po wyjściu Brytyjczyków?" ? mówił europoseł.
Zwrócił uwagę, że zgodnie z pozycją negocjacyjną PE nie można pokryć nowych priorytetów kosztem spójności, w związku z tym trzeba znaleźć dodatkowe środki. "Z naszych wyliczeń - a nie założeń teoretycznych - wynika, że jeżeli chcemy utrzymać politykę spójności, zwiększyć badania i mieć nowe priorytety, to potrzeba na to 1,3 proc. dochodu narodowego brutto (DNB)" ? podkreślił. Obecnie składka państw członkowskich wynosi 1,04 proc. DNB.
Olbrycht, który jest stałym sprawozdawcą Parlamentu Europejskiego ds. wieloletnich ram finansowych, przedstawił w piątek w Europejskim Komitecie Regionów stanowisko PE wobec kolejnego wieloletniego budżetu UE.
Przypomniał, że według wyliczeń Komisji Europejskiej dziura budżetowa w kolejnym budżecie UE wyniesie ok. 24 mld euro rocznie, z czego 10-12 mld euro będzie efektem Brexitu, natomiast ok. 10-11 mld kosztować będą nowe cele związane z migracją, bezpieczeństwem i obronnością.
"Uważamy, że trzeba znaleźć pieniądze na wypełnienie tej luki. Takie jest zdanie Parlamentu Europejskiego w ogromnej większości. Natomiast część państw członkowskich mówi: absolutnie; trzeba zredukować polityki. Komisja Europejska jest gdzieś pośrodku" ? zauważył.
W jego ocenie dyskusja na temat unijnego budżetu "w gruncie rzeczy jest dyskusją o charakterze ustrojowym". "Jeżeli dyskutujemy, ile pieniędzy mają dać państwa członkowskie, to tak naprawdę dyskutujemy nad tym, jaka część kompetencji jest przekazywana na poziom europejski (...), a jaka część pozostaje w rękach państw członkowskich" ? zaznaczył europoseł.
"Pytanie, które sobie wszyscy zadajemy, to pytanie, czym ma być Unia Europejska w następnych latach, jaką ma odgrywać rolę i jakie ma mieć zadania, co 27 członków UE chce robić razem, a co osobno" ? dodał.
Zaznaczył przy tym, że PE nie postrzega Unii Europejskiej "jako organizacji +jednego procentu+, gdzie każdy daje składkę i robi swoje". "Nas interesuje działanie wszystkich państw, które są w Unii. Nas interesują np. kwestie związane z procesami podejmowania decyzji, decentralizacja w tych państwach, rządy prawa, inwestycje w państwach europejskich" ? przekonywał europoseł.
W jego ocenie, jeśli nie przygotujemy wieloletniej perspektywy do połowy przyszłego roku, czyli jeszcze przed wyborami do PE, nie rozpoczniemy jej planowo, tj. 1 stycznia 2021 r.
"Jeżeli nie będzie decyzji do momentu wyborów, +następny Parlament+ i +następna Komisja+ będą chciały rozpocząć prace od nowa" ? uważa Olbrycht. Według niego ukończenie prac w tym terminie jest możliwe pod warunkiem, że będzie polityczna zgoda wszystkich państw i Parlamentu w odniesieniu do "kilku podstawowych kwestii".
Pierwszą z nich jest wielkość budżetu, na który złożyć się mają wkłady narodowe, ale również VAT i opłaty celne. "Parlament Europejski mówi: najpierw zdecydujmy się na priorytety, potem policzmy, ile one kosztują i z tego nam wyjdzie, ile potrzebujemy pieniędzy" ? wyjaśnił europarlamentarzysta.
Dodał, że PE zgadza się, że potrzebne są nowe priorytety w budżecie i że muszą zostać wzmocnione istniejące priorytety, takie jak badania naukowe, ale jednocześnie "PE zdecydowanie mówi, że Unia nie powinna zmieniać polityk, które dają dobre efekty". W tym kontekście wymienił politykę spójności.
2 maja Komisja Europejska przedstawi propozycje dotyczące wieloletniego budżetu UE po 2020 r., które muszą następnie zaakceptować kraje członkowskie i Parlament Europejski.
Z Brukseli: Mateusz Kicka (PAP)