W środę wieczorem lekarze rezydenci poinformowali, że nie przerwą prowadzonego od poniedziałku protestu głodowego; środowe spotkanie z ministrem zdrowia zakończyło się bez porozumienia. Obie strony zapewniają, że są gotowe na dalsze rozmowy. "Kierunkowo postulat zwiększania nakładów na ochronę zdrowia jest słuszny, co więcej - rząd realizuje" - powiedział Radziwiłł w radiowej Jedynce.
Zapowiedział, że w tym roku wydatki na ochronę zdrowia prawdopodobnie będą o ponad 8 mld zł większe niż w roku poprzednim, a w 2018 r. będą większe o 5 mld zł niż w 2017 r. "Doskonale zdajemy sobie sprawę, także politycy, także rząd, że więcej pieniędzy potrzeba w służbie zdrowia. Co do tego, nie ma żadnych wątpliwości" - oświadczył minister.
Zaznaczył jednak, że rezydenci chcą zwiększenia nakładów na zdrowie natychmiast, o "astronomiczne kwoty". "Oni mówią, żeby w ciągu trzech lat dojść do 6,8 proc. PKB wydatków publicznych na zdrowie. Tak lekko licząc, to jest ok 45 mld zł w stosunku do tego, co mamy dzisiaj. Pytanie, skąd wziąć te pieniądze" - mówił.
Minister zwrócił uwagę, że kolejnym postulatem lekarzy rezydentów jest zwiększenie wynagrodzeń. "Są przepisy i przygotowane rozwiązania, które w sposób systematyczny do roku 2021 będą zwiększać te nakłady w niektórych przypadkach o ponad 2 tys. zł" - powiedział.
"Chcemy dokonać podwyżki w ciągu 3,5 roku od dzisiaj, która doprowadzi do tego, że oni będą zarabiać od 800 zł do ponad 2 tys. więcej, w zależności od specjalności. W rekordowych sytuacjach o 2,5 tys. więcej" - dodał Radziwiłł.
Zwrócił uwagę, że jest bardzo wielu lekarzy, którzy chcą zdobywać specjalizację, która niekoniecznie jest priorytetem w obecnej sytuacji. "Prawie w ogóle nie ma takich, którzy chcieliby być np. pediatrami, psychiatrami, lekarzami rodzinnymi" - wyliczał.
Jak mówił, takich deficytowych specjalizacji jest dziewięć. "Potrzebujmy ich w sposób dramatyczny" - podkreślił minister.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
mp/