PAP: Jakie są główne założenia projektu "Mała firma - mały ZUS"?
Jadwiga Emilewicz: Ustawa o tzw. małej działalności gospodarczej, czyli de facto ustawa o składkach na ubezpieczenie społeczne dedykowana jest tym przedsiębiorcom, których przychody nie przekraczają trzydziestokrotności minimalnego wynagrodzenia rocznego. Mówimy zatem o kwocie ok. 60 tys. zł rocznie lub o 5 tys. zł miesięcznie. Chodzi więc o zmniejszenie obciążenia składkami na ubezpieczenia społeczne przedsiębiorców o niskich przychodach. Ustawa ta wiąże się z pakietem "100 zmian dla firm".
PAP: Kto zyska na tym rozwiązaniu?
J.E.: Obliczamy, że mogłoby z niego skorzystać ok. 200 tys. firm. Takie rozwiązanie będzie istotne na przykład dla przedsiębiorców, którzy teraz korzystają z ulgi dla rozpoczynających działalność gospodarczą, czyli przez pierwsze 24 miesiące prowadzenia firmy przedsiębiorcy odprowadzają niższe składki na ubezpieczenia społeczne. Po dwóch latach natomiast, gdy kończy się okres preferencyjny, takie podmioty nierzadko znikają nam z systemu ubezpieczeń. Bywa tak, że zakładają tę samą firmę, tyle że zarejestrowaną na wujka, tatę, syna. Część z kolei wpada do szarej strefy.
Zarówno jedno jak i drugie zjawisko jest dla gospodarki bardzo niekorzystne. Możliwy jest i trzeci przypadek, który trudno oszacować. Chodzi o grupę przedsiębiorców istniejących w szarej strefie, którzy nigdy nie uzyskają większych przychodów, dlatego że prowadzona przez nich działalność jest komplementarna do podstawowego budżetu domowego. To np. drobni, podmiejscy rzemieślnicy: szewcy czy fryzjerzy albo mamy, które mają dwójkę lub trójkę dzieci i dorabiają, pracując jako niania czy pomoc domowa. W przypadku tego typu osób trudno spodziewać się większych przychodów w dłuższym horyzoncie czasu. Ich zarobki są ważnym składnikiem w budżecie domowym i jednocześnie ważnym z perspektywy budżetu państwa, ponieważ są to osoby, których system ubezpieczeń nie widzi, tzn. składka od nich w ogóle nie wpływa.
Mówimy zatem o pozyskaniu dla systemu ubezpieczeń również tej grupy przedsiębiorców. Obecnie przedsiębiorca, który uzyskuje przeciętny przychód upoważniający go do skorzystania z obniżonej składki, musiałby zapłacić ok. 1,2 tys. zł, jeśli policzymy ubezpieczenie społeczne, zdrowotne oraz fundusz pracy. Po obniżeniu każdego z tych składników należne składki byłyby o ponad połowę niższe.
PAP: Czyli jest to rozwiązanie nie tylko dla stosunkowo młodych firm?
J.E.: Tak. Zakładamy, że w pierwszej kolejności największą grupę będą stanowić rzeczywiście przedsiębiorcy, którzy prowadzą działalność ponad dwa lata (czyli nie przysługuje im już 24-miesięczna ulga z tytułu założenia pierwszej firmy - PAP). Wiemy też, że są jednoosobowe działalności gospodarcze, które po wielu latach mają moment dekoniunktury, tąpnięcia w działalności, dlatego że zmienia się rynek. A zatem nie ustalamy tego "przywileju" biorąc pod uwagę długość prowadzenia działalności, wiek firmy, lecz moment rozwoju.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
mp/