Międzymorze to inicjatywa obejmująca współpracę w obszarach energetyki, transportu, cyfryzacji i gospodarki krajów Europy Środkowo-Wschodniej położonych w obszarze między morzami Bałtyckim, Adriatyckim i Czarnym. ?To wizja, która może - nie musi - przynieść sukces. Sukcesem będzie to, że w tej przestrzeni między Niemcami a Rosją pojawi się silny gracz" - powiedział PAP prof. Gil.
W ocenie Gila w sytuacji, gdy państwa Europy Środkowej i Wschodniej są obecnie w polityce globalnej ?rozgrywane przez wielkie potęgi, przede wszystkim przez Niemcy", Międzymorze wprowadziłoby tu ?element równowagi". ?Jak zsumujemy nasze potencjały, to już jest coś, organizm, który jest zdolny do równoważenia potęgi Niemiec. Dzisiaj jest to abstrakcja, ale za 10, 15 lat, dlaczego nie?" - powiedział.
?Państwa, które ewentualnie chciałyby takie Trójmorze stworzyć, mają szansę wyrwać się z tego systemu zależności, hierarchizacji, uzależnienia, tego wręcz politycznego niewolnictwa i mają szansę choć trochę zaistnieć jako partner" - dodał.
Jego zdaniem w idei Międzymorza nie chodzi o stworzenie jakiegoś ?megapaństwa", ale o przestrzeń pewnej wspólnoty ekonomicznej i politycznej. ?Nie można być naiwnym, jesteśmy (jako państwa) w różnych punktach startu, jesteśmy w różnej sytuacji i ktoś straci, a ktoś zyska w tym wymiarze indywidualnym, ale być może globalnie zyskamy wszyscy. Jeśli spróbujemy stworzyć wspólną przestrzeń gospodarczą, to na tej przestrzeni gospodarczej możemy budować inne projekty - polityczne, kulturowe" - powiedział.
Można się spodziewać - w ocenie Gila - że idea Międzymorza będzie budzić na zachodzie Europy niechęć i przerażenie, a sam projekt ?będzie wyśmiewany, wykpiwany, pokazywany jako anachronizm". ?Promotorzy tej idei to są dla mnie wizjonerzy, którzy usiłują wyjść poza te lokalne opłotki partyjne, narodowe i tacy wizjonerzy nam są bardzo potrzebni" - dodał.
W ocenie Gila państwa, które mogłyby wejść do Międzymorza, to państwa nadbałtyckie, państwa Grupy Wyszehradzkiej, państwa bałkańskie jak Chorwacja, Serbia, Bułgaria, Słowenia, Rumunia - a także Austria.
Role promotorów przyjęły Chorwacja i Polska. Politolog wskazuje, że Polska ?najprawdopodobniej byłaby największym elementem tej układanki". ?Mamy największy potencjał, na nas spada ta rola, być może my będziemy musieli za to zapłacić (najwięcej), ale to się per saldo opłaca" - zaznaczył.
Jego zdaniem realizacja idei Międzymorza wymagałaby zmiany mentalności, ?która mówi: +nic się nie uda, nic się nie da zrobić, jesteśmy zakorzenieni w historii, te naturalne sprzeczności nas warunkują, my zawsze będziemy tacy+". ?Najważniejszą rzeczą jest, byśmy przełamali taką filozofię bezradności" - zaznaczył.
Politolog wskazał, że wśród państw między morzami: Bałtyckim, Adriatyckim i Czarnym, wiele jest jeszcze wzajemnych uprzedzeń, historycznych zaszłości, ?arytmetyki śmierci" - czyli obwiniania się nawzajem o zbrodnie i wyliczania kolejnych zabitych. ?Na tym polega mądrość, by te sprawy wyjaśnić ze wszystkich stron, nie zapomnieć o nich, ale powiedzieć sobie: to było. Mamy dwie możliwości - albo brnąć w tę arytmetykę śmierci, albo oddać przeszłości, co jej należy oddać i próbować budować coś pozytywnego" - zaznaczył.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
mp/