
Uroczystości rocznicowe rozpoczęły się przy ulicy Wacek Wasilewskiej, gdzie Grupa Rekonstrukcji Historycznej im. por. Konrada Bartoszewskiego ps. "WIR" zaprezentowała inscenizację historyczną.
O 9.30 w kościele pw. Trójcy Przenajświętszej i Wniebowzięcia NMP odprawiona została msza święta w intencji poległych. Bezpośrednio po niej uczestnicy wydarzenia udali się do lasu na Rapach, gdzie odbyła się część oficjalna wydarzenia.
Wszystkich zgromadzonych witał prezes biłgorajskiego oddziału ŚZŻAK Tomasz Książek. Tragiczne losy partyzantów przypomniał Jerzy Nizio, syn Franciszka Nizio pseudonim "Jagoda", uczestnika bitwy pod Osuchami.
Dopełnieniem uroczystości był apel poległych i złożenie wiązanek kwiatów. Wydarzenie zakończyła inscenizacja historyczna przygotowana przez GRH "Wir", która przybliżyła przebieg tamtych tragicznych wydarzeń.
Jak podkreślał burmistrz Wojciech Gleń, zbrodnia na Rapach, dokonana 4 lipca 1944 roku przez niemieckich okupantów, to jedno z najbardziej dramatycznych i bolesnych wydarzeń w historii naszego miasta:
- W tym lesie, nieopodal Biłgoraja, życie straciło 65 polskich partyzantów - żołnierzy Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, pojmanych po bitwie pod Osuchami. Przez dziewięć dni byli brutalnie przesłuchiwani i torturowani, by w końcu zostać bestialsko zamordowani. Część z nich została rozstrzelana, inni - jak pokazują świadectwa - zakopani żywcem. Dziś, stojąc przy miejscu tej straszliwej zbrodni, naszą obecnością dajemy świadectwo pamięci i szacunku. Pamiętamy, bo nie chcemy, by ofiara ich życia została zapomniana. Pamiętamy, bo jesteśmy im to winni. I pamiętamy — bo tylko poprzez pamięć możemy budować przyszłość wolną od nienawiści, pogardy i przemocy - mówił burmistrz Gleń.
Latem 1944 roku Niemcy prowadzili na Zamojszczyźnie szerokie akcje przeciw partyzantom Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. Operacje Sturmwind I i Sturmwind II były jednymi z największych w okupowanej Polsce. Wielu partyzantów zginęło w walkach. Część trafiła do niewoli i była brutalnie przesłuchiwana w siedzibie gestapo w Biłgoraju. Wśród zatrzymanych była Wanda Wasilewska ps. "Wacek". Młoda partyzantka nie wytrzymała tortur i próbowała odebrać sobie życie, skacząc z okna budynku gestapo. Przeżyła i razem z innymi została wywieziona do lasu na Rapach. Wydarzenia z 4 lipca 1944 roku na zawsze zapisały się w pamięci mieszkańców jako jedna z największych tragedii wojennych regionu.