
"Żółty Orzech" to cykliczne wydarzenie edukacyjne, które od lat cieszy się dużym zainteresowaniem wśród młodzieży. Uczniowie, którzy przystąpili do finałowego etapu, musieli wykazać się doskonałą znajomością zasad ortografii i interpunkcji języka polskiego.
Konkurs nie tylko sprawdza umiejętności językowe uczestników, ale również przybliża im tematykę związaną z Biłgorajem i regionem. Co roku teksty dyktand odwołują się do lokalnej historii, codziennego życia, zabytków, przyrody oraz wydarzeń patriotycznych. Organizatorzy dbają o to, by każda edycja miała unikalny charakter i pozwalała uczniom odkrywać nowe, interesujące aspekty ich rodzinnych stron.
Wydarzenie rozpoczęło się o godzinie 8:45 i zgromadziło 34 uczestników - uczniów szkół podstawowych oraz średnich z całego powiatu. O 12:30 ogłoszono wyniki. Komisja konkursowa, na czele z przewodniczącą Aliną Szpakowską, wyłoniła laureatów.
WYNIKI:
Szkoły podstawowe:
I miejsce Szymon Piotr Pękalski, Szkoła Podstawowa nr 3 z Oddziałami Integracyjnymi w Biłgoraju,
II miejsce Kacper Glina, Zespół Szkół Samorządowych im. Jana Pawła II w Tereszpolu-Zaorendzie,
III Paulina Fus, Szkoła Podstawowa im. Marii Curie-Skłodowskiej w Tarnogrodzie,
Wyróżnienie Julia Kmieć, Szkoła Podstawowa nr 1 im. Błogosławionego Księdza Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego.
Szkoły średnie:
I miejsce Jakub Trybalski, I Liceum Ogólnokształcące im. ONZ w Biłgoraju,
II miejsce Natalia Kukiełka, I Liceum Ogólnokształcące im. ONZ w Biłgoraju,
III miejsce Magdalena Kowal, Regionalne Centrum Edukacji Zawodowej w Biłgoraju,
Wyróżnienie Wiktoria Fijałkowska, Regionalne Centrum Edukacji Zawodowej w Biłgoraju.
Poniżej załączamy treść dyktanda z tegorocznej edycji, opracowanego przez Teresę Kłosek, nauczycielkę języka polskiego w RCEZ.
Krótka historia biłgorajskiej wąskotorówki
Popularni influencerzy przekonują, że podróże po całej Europie to już nie są nierealne mrzonki. Aby wdrożyć pomysł, wystarczy wyszukać w Internecie/internecie niedrogie bilety, wsiąść do dalekobieżnego, superszybkiego pociągu i na przekór malkontentom cieszyć się niebywałą megaprzygodą. Jednakowoż nie zawsze tak było.
Burzliwe, skomplikowane, niezwykle ciekawe i nadal niedocenione dzieje ponadstuletniej biłgorajsko-zwierzynieckiej kolei wąskotorowej sięgają początków dwudziestego/XX wieku i łączą się z rozbudową trasy służącej wywózce drewna wyrębywanego w Puszczy Solskiej.
W miejscu dawnego składu towarów przewożonych koleją wyrósł dzisiejszy gmach dworca autobusowego. Bezpowrotnie zniknął też stary, na wpół spróchniały drewniany budynek mieszczący kasy biletowe i posterunek dyżurnego ruchu, na miejscu którego powstaje obecnie nowoczesny obiekt, niemający jednakże żadnego związku z historią biłgorajskiej ciuchci.
Ruszający ku Zwierzyńcowi pociąg kierował się w stronę ulicy Długiej, dalej torowisko wiodło wzdłuż osi teraźniejszej Alei 400-lecia. Następnie trasa prowadziła równolegle do linii dzisiejszej ulicy Zamojskiej i wiodła do stacji na Rapach. Zanim ten towarowo-osobowy skład dotarł do Zwierzyńca, po drodze zatrzymywał się w Hedwiżynie, Bukownicy, Tereszpolu i Szozdach.
W sentymentalną podróż w czasie i przestrzeni zabiera nas Izaac Singer, tak wspominając jazdę kolejką: "Jechało się to przez lasy, to znów przez pola. Gdzieniegdzie wyrastała chata kryta strzechą albo mały biały domek kryty gontem. Kolejka za każdym razem się zatrzymywała. Maszynista miał znajomych wśród gojów i dostarczał im różne pakunki albo ucinał sobie pogawędkę."
Prawie dwugodzinna przejażdżka dostarczała niemało wrażeń. Widoczny nieopodal sczerniały bór wyraziście odrzynał się od sczerwieniałego nieba. Wdychając żywiczną woń nieskażonego, rześkiego powietrza, można było podziwiać grubopienne sosny i strzeliste jodły czy obserwować zające harcujące wśród rżyska. Wprawne oko mogłoby dostrzec gdzieniegdzie kępy dziko rosnących, prawie że dojrzałych jeżyn. Żółwie tempo ciuchci na wzniesieniu pod Tereszpolem pozwalało znużonym pasażerom ścigać się z lokomotywą, wspinając się niby polną ścieżką na wzgórze porośnięte chwastami: ostróżką polną, chabrami i perzem.
Rozpoczęta w 1914 roku historia zakończyła swój bieg w maju 1971 roku, kiedy to z biłgorajskiej stacji odjechał, donośnie gwiżdżąc, pożegnalny pociąg. Już wkrótce do Biłgoraja zaczęły kursować składy normalnotorowe, a zza wschodnich pierzei miasta próżno by wyglądać pióropusza dymu i pary z jadącej lokomotywy.