Sytuacja epidemiologiczna nie napawa optymizmem. Szpitale, w tym biłgorajska placówka są na granicy wydolności. W minioną sobotę, 3 października, potwierdzono zakażenie kornawirusem SARS-CoV-2 u czterech pielęgniarek pracujących w izbie przyjęć.
- Zakażone osoby są już na kwarantannie, natychmiast podjęliśmy wszelkie niezbędne działania. Nie przerywamy pracy, nie zamykamy izby przyjęć. Była ona czyszczona już dwukrotnie, w nocy z soboty na niedzielę i z niedzieli na poniedziałek. Całe szczęście ratownicy nie ulegli zakażeniu. Wiadomo, że jeśli wypada jedna osoba to czas oczekiwania nieco się wydłuża, apeluję więc do pacjentów o cierpliwość - mówi w rozmowie z naszym portalem dyrektor szpitala Tomasz Kwiatkowski.
Obecnie na oddziale zakaźnym przebywa 19 osób z potwierdzonym zakażeniem, jedna osoba jest w takim stanie, że rozważane jest podłączenie jej do oddechu wspomaganego, na razie stosowana jest mechaniczna tlenoterapia zewnętrzna.
Jeszcze wczoraj, czyli w niedzielę, 4 października, na oddziale, który teoretycznie liczy 20 łóżek było 23 pacjentów. - Zmuszeni byliśmy uruchomić już te łóżka, które przygotowane są na rozszerzenie oddziału do 30 miejsc. Zostaliśmy poproszeni przez koordynatora wojewódzkiego, by przyjąć osoby z Lublina, tam już nie ma miejsc - wyjaśnia dyrektor Kwiatkowski. Jednak, by zwiększyć ilość łóżek konieczne jest zwiększenie obsady lekarskiej. - To jest w tej chwili największy problem - mówi dyrektor. Potrzeba co najmniej trzech medyków, mogą to być rezydenci, interniści.
Od marca przyjęto ok. 250 pacjentów, lekarze pracują co drugi dyżur. - Próbujemy szukać swoimi kanałami, ale dzięki wsparciu wojewody wystąpiliśmy też do prezesa Lubelskiej Izby Lekarskiej, by znaleźć kogoś kto mógłby zostać oddelegowany do nas do pracy, bo pracujemy naprawdę ciężko i sami nie damy rady - zaznacza Kwiatkowski.
Dodaje, że biłgorajski szpital dysponuje bardzo dużą ilością środków ochronnych dla personelu, w tej kwestii zapewnione jest stałe bezpieczeństwo. Co istotne w najbliższym czasie, bo jeszcze w tym tygodniu w placówce ma zostać uruchomiona pracownia PCR. Jeżeli uda się zarejestrować tę działalność w Ministerstwie badania będą finansowane przez NFZ. - W tej chwili będziemy robić badania w wątpliwych przypadkach, czyli jeśli będzie potrzeba przyjęcia pacjenta na inny oddział, a jest podejrzenie zakażenia koronawirusem. Wynik otrzymamy w 40 min. W ciągu godziny będzie można wykonać dwa badania - informuje dalej dyrektor.
Pamiętajmy, że sezon grypowy dopiero przed nami, warto więc zachowywać wszelkie środki ostrożności, gdyż szpital udzielając pomocy najpierw będzie musiał ocenić, czy osoby zgłaszające się z dolegliwościami są chore na grypę, czy jest to jedna odmiana SARS-CoV-2. - Niestety nie można wykluczyć, że będą osoby, które będą miały jednocześnie wirusa grypy sezonowej i COVID-19 - podsumowuje dyrektor Kwiatkowski i apeluje o stosowanie środków ochrony jak maseczki, płynów do dezynfekcji, ale najważniejsze jest zachowywanie dystansu.