Mimo tych uchybień, a co z tym idzie negatywnej ekspertyzy bezpieczeństwa, zalew nie został zamknięty. Możliwe było dalsze korzystanie z akwenu, z tym, że kąpiel wiązała się z dość dużym ryzykiem.
Bezpieczeństwo plażowiczom miało zapewnić trzech ratowników, a zgodnie z przepisami powinno być o jednego więcej. Ponadto nie posiadali oni niezbędnego, w razie nieszczęśliwego zdarzenia, sprzętu - inhalatora tlenowego i pływających noszy ortopedycznych. Wówczas zastępca wójta gminy Biszcza Bernadeta Cichorz, w rozmowie z Radiem Lublin stwierdziła, że gmina odwoła się od decyzji WOPR.
Tymczasem odbyła się kolejna kontrola tego zalewu. Tym razem WOPR nie stwierdził braków w wyposażeniu zalewu, a liczba ratowników również odpowiadała przepisom prawnym. Po tym jak gmina wywiązała się ze swoich obowiązków i zapewniła bezpieczeństwo wszystkim wypoczywającym nad miejscowym zbiornikiem wodnym osobom, kąpielisko zostało odebrane. Pomimo, negatywnych wyników pierwszej kontroli, cały czas pracowali tam profesjonalni ratownicy.