~ haha ! mnie jak auto przytrafiło się zgubić to dopiero było   Pożyczyłem auto jednemu gamoniowi a, że mnie nie było w domu przez dość długi czas to nie wiedziałem,że jemu te auto przyszło do głowy sprzedać ale bez umowy na japę je sprzedał.
Mnie to latało ale wkurzało mnie płacić OC za auto którego nie mam .I na Policji to za pierwszym razem to mnie wygonili policjanci.Dopiero jak mu drugim razem opowiedziałem dokładnie jak było to ze śmiechem zaczęli przyjmować zgłoszenie .
To śmiechom ich nie było końca jak to można zgubić auto i skapować się dopiero po pół roku ???
No to dla świętego spokoju podąłem cenę auta 200 PLN ,żeby nie było ścigania i dochodzenia jako przestępstwo tylko jako wykroczenie.No to z tego wykroczenia zaśmiewali się policjanci ile wlezie.A ja miałem kłopot z głowy z płaceniem OC.
To był Poldek w całkiem dobrym stanie zadbany a ja już innym jeździłem ponad 100 km od domu.Za dużo mi chlał paliwa to miałem go gdzieś i te pozbycie kosztowało mnie chyba ze 4 składki OC bo tak oficjalnie to ja prawie po roku się skapowałem ,że gamionowi aaaaaaaaa mniejsza o to .
A<K<
a i żeby było jasne ja się podpisuje pod swoimi wypocinami i szanownych prześmiewców proszę nie miejcie zwidów widzieć mnie tam gdzie nic nie wysmażyłem .Siemka.

-w bagażniku został komplet 12 gumek pamiątkowych ryflowanych z silniczkami elektrycznymi, nie zgadniecie przez kogo zakupionych.