Nie dotyczy to jedynie produktów żywnościowych, chociaż to one dominują na naszej świątecznej liście zakupów. Więcej niż w latach ubiegłych, wydamy też na prezenty. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez TNS OBOP przeciętny mieszkaniec naszego kraju wyda 1,1 tys. zł. Badania firmy Deloitte wskazują na jeszcze większą rozrzutność. Wg nich statystyczny Polak na święta przeznaczy nawet 1,5 tys. zł. W latach ubiegłych na prezenty dla bliskich przeznaczyliśmy ok. 250 zł, w tym roku będziemy o wiele bardziej hojni. Deklarujemy bowiem, że podarunki będą nas kosztowały średnio 481 zł, z czego największą część przeznaczymy dla dzieci, bo aż 188 zł. Oznacza to, że na pozostałe elementy tj. żywność, kartki świąteczne, a nawet dekoracje będą nas kosztowały od ok. 630 zł do nawet 1 tys. zł. To rekord.
Co więc się stało? Zaczęliśmy więcej zarabiać, czy uznaliśmy, że najlepszym hasłem na zbliżające się święta będzie "zastaw się, a postaw się"?
Ekonomiści twierdzą, że ma to związek z coraz bardziej oddalającą się wizją kryzysu, oraz spadającym poziomem bezrobocia. Dodatkowo nasza gospodarka rozwija się, co daje większe poczucie bezpieczeństwa. Pozwalamy więc sobie na większe wydatki.
Psychologowie natomiast wspominają o tworzeniu więzi rodzinnych, które łatwiej zbudować obdarowując bliskich prezentami. Ma to zrekompensować brak czasu i zainteresowania w ciągu całego roku. To także element budowania własnego wizerunku w oczach krewnych, dlatego każdy chce obdarować rodzinę jak najbardziej okazałym prezentem. Nawet jeśli go na to nie stać. Takie myślenie niestety często prowadzi do banku, gdzie świąteczne pożyczki cieszą się niesłabnącą popularnością, szczególnie wśród mniej zamożnej części społeczeństwa. - To chyba najgorszy pomysł z możliwych. Wolałbym zrobić bardzo skromne święta, bez zaciągania długów, bo przecież prędzej czy później trzeba je będzie spłacić. A skoro teraz nie stać mnie na okazałą wieczerzę to jakim cudem będzie mnie stać na spłacenie kilkuset zł kredytu - mówi pan Adam.
Ci, których nie stać na takie wydatki szukają tańszych ofert i promocji, a te często można znaleźć w supermarketach. Różnice w cenach są na tyle duże, a sięgają nawet 30%, że często nie zastanawiając się nad jakością towaru, kupujemy to, za co zapłacimy mniej. Niestety często nie zastanawiamy się też nad tym, że święta to nie czas wydawania pieniędzy i szaleństwa w sklepach, a czas spotkań w rodzinnym gronie i wspólnego przeżywania narodzin Chrystusa.
Niech reszta pozostanie miłym dodatkiem, a nie treścią świąt.