Tym razem przewodnikiem duchowym pielgrzymki został ks. Tomasz Szumowski, obecnie wikariusz z parafii pw. WNMP w Łukowej, wkrótce wikariusz w parafii pw. Świętej Bożej Opatrzności w Zamościu.
Ks. Tomasz bierze udział w takiej rowerowej pielgrzymce po raz pierwszy, ale jak sam mówi, nie jest to dla niego wielkie wyzwanie, bo na co dzień prowadzi sportowy tryb życia. Na pytanie, czy się stresuje, śmieje się i od razu odpowiada: W ogóle!
Pielgrzymi spotkali się w naszym kościele na wspólnej Eucharystii.
- Każdy z nas, bracia i siostry już powinien poczuć się jako pątnik. Pątnik to ten, który zmierza. Zazwyczaj pieszo, ale my trochę inaczej - na rowerach. Pewnie nie jeden z was ma jakiś stres, pewnie nie jeden z was już się czegoś lęka: może pogody, może kondycji, może jak to będzie. Zapewne każdy z nas, bez względu na to, który to już raz jedzie, bez względu jaką pełni funkcję, myślę, że biorąc udział w pielgrzymce podchodzi do niej z jakąś intencją - powiedział ks. Tomasz na początku Mszy św., podczas której modlił się w intencji pielgrzymów, prosząc o potrzebne łaski, o bezpieczną podróż i aby te rekolekcje były dla wszystkich okazją, by stawać się lepszym człowiekiem.
- Fajnie by było gdyby każdy, jeśli jeszcze nie ma, żeby sobie uświadomił dlaczego się wybrał na tą pielgrzymkę. Mam nadzieję, że nie traktujemy jej jako zwykłych zawodów, aby sprawdzić swoją kondycję, bo jest na to dużo innych sposobów - mówił w Homilii ks. Tomasz.
- Oczywiście rekolekcje na Jasną Górę podczas pielgrzymki pieszej trwają 10-12 dni. Wtedy wszystko jest rozłożone w czasie. Może trochę jest łatwiej pozbierać myśli… A tak w pięć dni, na rowerach… Trzeba będzie odnaleźć samego siebie, intencje i tą pierwszą motywację: dlaczego? - mówił ks. Tomasz, który już dwanaście razy pielgrzymował na Jasną Górę. Proponował, by spróbować podczas drogi, gdy będzie już brakowało sił, chwycić za różaniec: "Wtedy w ciszy, pokonując swoje słabości, można oddać Panu Bogu to, co jest najtrudniejsze."
- Nadrzędną motywacją powinno być to, by znaleźć czas na spotkanie z Bogiem, a czasami mamy takie jakby wewnętrzne opory, że może nie potrafię się modlić, że nie potrafię o nią poprosić, że sam nie daje już rady - zachęcał, by prosić o modlitwę innych ludzi. - Muszę wam powiedzieć jedno: w pośpiechu naszego życia musi być czas na zatrzymanie się od codzienności. Jeśli jesteś tu po to, by odnaleźć relację z Panem Bogiem, bo na co dzień nie masz na to czasu, to teraz właśnie będziesz miał na to czas - dodał.
Po Eucharystii pielgrzymi zebrali się przed kościołem, gdzie kapłan udzielił im błogosławieństwa i pokropił ich rowery święcona wodą.
Był też czas na ostatni techniczny przegląd jednośladów i założenie obowiązkowych kamizelek odblaskowych. Wśród tej rzeszy pielgrzymów wiele osób jechało po raz pierwszy. Wszyscy jednak zmobilizowani i pełni radości nie mogli doczekać się wyjazdu.
Chętni na pielgrzymkę rowerową zjechali się ze wszystkich stron Biłgoraja i okolicznych miejscowości. Każdy z nich wiezie w sercu jakąś intencje i nikt się nie stresuje: Musi być dobrze. Musimy dać radę! - mówią uśmiechając się szeroko i zapinając kaski.
Nawet Marcel, obecnie uczeń ósmej klasy, wyrusza spokojny i bez najmniejszego stresu. Do plecaka, oprócz zwykłych ubrań na zmianę, zapakował również albę. Ministrantem bowiem jest się zawsze i wszędzie, a nie tylko w swojej parafii.