~ Niko   Coś na temat.
To nie pierwszy wypadek na tym skrzyżowaniu. W tym miejscu regularnie dochodzi do stłuczek i niestety z różnym skutkiem. W tym wypadku zginął człowiek. Niewinny człowiek zapłacił życiem za błąd innego człowieka. Czy był to błąd czy świadome zlekceważenie prawa drogowego, tego się nie dowiemy. Natomiast my jako społeczeństwo możemy i musimy stworzyć pewnego rodzaju siłę nacisku na zarządcę drogi i samorząd aby owe instytucje COŚ zrobiły. COŚ to nie znaczy, cokolwiek. Zarządca oczywiście będzie się tłumaczył, że przecież są znaki i dalej go nic nie interesuje. Samorząd w osobach burmistrza i radnych, też nie widzi problemu i dzielnie walczy z cywilizacją (np. brak DDR na Kościuszki, a te nowe - Krzeszowska, Motorowa - z ohydnego i drogiego polbruku). Policja? Totalna olewka, bo oni nie są od tego, tak się tłumaczą. Pismo mogliby napisać, do zarządcy drogi lub rady miasta, bo pisać umieją, ale tego nie zrobią bo komendant KPP nie ma jaj. Po prostu wszyscy traktują to jak sytuacją zastaną i oczywistą, gdzie podjęcie jakieś decyzji radykalnej, a nawet przedstawienie takiego radykalnego pomysłu może być potraktowane jako atak i "utrudnianie życia" kierowcom. Na szczęście tak myślących jest tylko kilka proc. w społeczeństwie. Chciałbym tutaj podkreślić słowo "życie". Czy uważacie Państwo, że "utrudnienie życia" kilku mistrzom długiej prostej, nie jest warte życia tego kierowcy który zginął, tylko dlatego, że właśnie taki mistrz ma w 4 literach podstawowe zasady bezpiecznego poruszania się na drodze? Czy wiecie jaką tragedie teraz przeżywa rodzina ofiary. Zginął niewinny człowiek przez błąd mistrza kierownicy. Mogę napisać jeszcze, że oprócz olbrzymiej tragedii dla rodziny i kosztów, my jako społeczeństwo też za to zapłacimy. Nie wiem czy to miejsce i moment i czy te liczby dotrą, bo są takie duże, że dla nie których są abstrakcją. Nasze społeczeństwo płaci za wypadki drogowe rocznie ok. 50 miliardów PLN rocznie. tj. 3% PKB całego kraju. Dla porównania Polska na wojsko wydaje 2% PKB rocznie.
Wracając do meritum. Tylko sensownie budowana i bezpieczna infrastruktura, która fizycznie wymusi na takich nieszanujących życia kierowcach bezpieczna jazdę, a w takich miejscach zatrzymanie. Mowa oczywiście o obszarze zabudowanym, o ulicach w mieście, a przede wszystkim w ścisłym centrum. Bo tutaj nie chodzi tylko o wypadki samochodowe, ale szczególnie gdzie dochodzi do wypadków z pieszymi i rowerzystami. I uprzedzając, żadne błyskotki sytuacji nie zmienia, skoro młodzieniec znaków nie widział to i błyskotek nie będzie. Wybudowanie ronda w tym konkretnym miejscu też nie wchodzi w grę ze względów oczywistych, a rondo pinezkowe, też nie spełni swojej funkcji należycie i też potrzebuje trochę miejsca.
Przy okazji wychodzą braki w edukacji kierowców. Brak badań psychologicznych na kat. B. od 2011. jeszcze będzie się odbijać czkawką. Przecież nie każdemu należy się ten dokument. Jak widać. Temat na dyskusję szerszą. Wracając jeszcze raz do feralnego skrzyżowania, to wystarczy się przyjrzeć jak to się robi po drugiej stronie Odry, chociaż już co raz częściej w Polskich miastach. W dużych ośrodkach przebiega to szybciej, w takim Biłgoraju to może być pewnego rodzaju kłopot w rozumieniu problemu przez zarówno samego włodarza i jego urzędników, a o radzie miasta to szkoda gadać. Panowie zajęci są dbaniem o rozwój infrastruktury parkingowej. Np Taki Pan radny Wójcik albo Grabias, czy panowie coś w tej kwestii będą interpelować? Albo Pan Janusz Mazurek - abstynencja werbalna. Mam otwarte i proste pytanie do Panów w takim razie: - Czy przyjmujemy zastaną sytuację jako normalną i nic nie robimy, licząc na to, że to było ostatni raz? Czy wierzymy w cudowne nawrócenie "szybkich i bezpiecznych"? Czy w końcu zupełnie lekceważymy problem udając, że go nie ma? A należałoby wbrew tak naprawdę garstce populistów, co to modlą się do samochodu, a każdy element na drodze który miałby za zadanie sprawić, aby było bezpieczniej traktują jako utrudnianie życia kierowcom. Pytam więc, czy powstrzymanie kilku piratów nie jest warte życia tego jednego kierowcy? Tak na prawdę nie ma żadnego utrudniania, bo rozsądny człowiek zrozumie po co to jest i czemu ma to służyć, tak samo jak rozumieją to kierowcy w Niemczech, Szwecji, Norwegii, Danii, ale też wielu miast w Polsce. Tylko w naszym zapyziałej powiatowej mieścinie jest to nie do ogarnięcia i się nie da. Jest w mieście kilka naprawdę niebezpiecznych miejsc, które musza być radykalnie "uzbrojone" w twarde instrumenty (progi spowalniające, podniesione tarcze skrzyżowań, ronda, esowanie toru jazdy, naprzemienne parkowanie), aby FIZYCZNIE nie dało się jechać szybko.
I na koniec jeszcze, chcę zapytać prezesa Żbikowskiego ze Stow. Bezpieczny Powiat Biłgorajski: - Czy są jeszcze żółte kamizelki?